Trzy wygłoszone stanowiska, po czym trzy ostentacyjne (żeby nie powiedzieć, o wydźwięku medialnym) wyjścia reprezentantów gminy z sali pomieszały szyki mającej odbyć się właśnie debaty oświatowej. Dlatego, półtorej godziny później Prezydent Miasta Zielona Góra Janusz Kubicki był zmuszony zwołać konferencję prasową.
11 marca 2014 roku w zielonogórskim ratuszu miała się odbyć debata oświatowa, dotycząca Miasta i Gminy Zielona Góra. Prezydent zaprosił do niej, jak przystało m.in.: gminne władze z wójtem Mariuszem Zalewskim i przewodniczącym rady Jackiem Rusińskim, dyrektorów szkół z terenu, którego rozmowy miały dotyczyć, a także radnych oraz przedstawicieli związków zawodowych.
Niestety, debata nie przyniosła oczekiwanych efektów z uwagi na brak partnerów do rozmowy z gminy, którzy przekazali informacje na piśmie na temat swojej absencji. Otóż powodem było to, że nie otrzymali „ani scenariusza debaty lub chociażby określenia jej formuły, ani podstawowych tez do dyskusji”. Tymczasem od wielu miesięcy wiadomo, że podstawę do wszelkich debat stanowi projekt „Kontraktu Zielonogórskiego”. – Wszelkie zapisy są w tym dokumencie. Debaty mają służyć rozmowom, które uszczegółowią go i nadadzą mu wiarygodności – wyjaśniał prof. Czesław Osękowski, szef zespołu, który od półtora roku pracuje nad połączeniem.
W związku z zaistniałą sytuacją prezydent Janusz Kubicki wystosował pisma do wójta M. Zalewskiego i przewodniczącego J. Rusińskiego, w których zwrócił się z prośbą o wyznaczenie terminu kolejnej debaty oświatowej. – Jestem przekonany, że w tej i kolejnych debatach głos Pana Wójta, jak również Pana przewodniczącego i pozostałych reprezentantów środowiska gminnego będzie całkowicie zrozumiały – oznajmił prezydent.
– Mieszkańcy zainteresowani są tematem, a uciekanie od rozmowy nic nie wniesie. Apeluję: siądźmy do wspólnego stołu i porozmawiajmy – za pośrednictwem dziennikarzy zaprosił wójta do ponownej debaty włodarz Zielonej Góry.