24 lutego 2022 r., Rosja zaatakowała Ukrainę. W trzecią rocznicę rozpoczęcia wojny zielonogórzanie zebrali się na placu przed filharmonią. Przyszło ponad 300 osób, Polaków i Ukraińców. Minutą ciszy uczcili pamięć tych, którzy zginęli w wyniku rosyjskiej inwazji.
– Trzy lata temu wszyscy czuliśmy zapach strachu. Byliśmy przerażeni, a Polacy objęli nas sercem. Przyjęli do swoich domów i nakarmili. Dziś dla wielu z nas Polska jest domem. Rozumiemy, że jesteśmy razem. Jesteśmy jedną drużyną. Trzymajmy się razem – mówiła Yulia Drozdek, która z Liubą Voichuk zorganizowała rocznicowe wydarzenie. Przemawiały na tle dużej ukraińskiej flagi. Obok kilkanaście młodych osób trzymało plansze z nazwami ukraińskich miast i regionów.
Voichuk przypomniała, że trzy lata temu wielu zielonogórzan i uchodźców z Ukrainy też przyszło na plac Powstańców Wielkopolskich. – To był okropny dzień, ale chcieliśmy znaleźć choć odrobinę wsparcia. Teraz mamy czasy rosyjskiej propagandy i dezinformacji. Naszym celem jest pokazanie solidarności polsko-ukraińskiej. Że nadal jesteśmy razem, silni. To był wieczór wspomnień i refleksji. Głos zabrało ok. 20 osób. Wśród nich m.in. zielonogórskie radne Agnieszka Chyrc i Eliza Zaborowska-Kujawa, które po napaści Rosji na Ukrainę pomagały uchodźcom.
– Trzy lata temu najzwyczajniej w świecie się bałam. Kolejne dni pokazały mi, że to, co się działo, potrafiło otwierać serca. To był czas miłości i wrażliwości – mówiła Chyrc. Dodała jednak, zwracając się do Polaków: – Dziś zastanawiam się, co się stało, że zapominamy. Nie możemy przyzwyczaić się do tej sytuacji, do zła i cierpienia. Zaborowska-Kujawa podkreślała, że płakała za drzwiami swojego domu, ale publicznie pokazywała Ukraińcom siłę. – Wasi rodacy nie zginęli na marne. Walczyli o swoją i naszą wolność, o demokrację. Pamiętajcie, że tak jak wtedy Polska stanęła z Ukrainą ramię w ramię, tak teraz też jesteśmy z wami.
– Dwa dni temu byłem z żoną na studniówce naszej najstarszej córki, Jagódki. Kiedy widziałem, jak młodzi chłopcy i przepiękne dziewczyny tańczą poloneza, pomyślałem o tych dziewczynach z Ukrainy, które tak tańczyć nie mogą – mówił wzruszony Robert Czechowski, dyrektor Teatru Lubuskiego. – Życzę Wam, żebyście mogły tak tańczyć! – zwrócił się do Ukrainek pod sceną. – I czujcie się tu jak u siebie w domu. Pamiętajcie, że tu jest wasz drugi dom. Wśród zebranych przy filharmonii byli Ela i Oleksandr. O wojnie trudno im mówić. Mieszkali w Mariupolu, jednym z najbardziej zniszczonych miast. Trzy lata temu rozpoczęli w Zielonej Górze nowe życie. – Mam tylko nadzieję, że pokonamy Rosjan – mówi Oleksandr.

